Paryż - niedziela
Rano w Paryżu jest bardzo spokojnie, nie ma ludzi, mogliśmy spacerkiem dojść pod Notre Dame.



Kolejka do wejścia nie zmalała od wczoraj, za to jest osobne wejście dla ludzi, którzy idą na Mszę i można nim w zasadzie bez kolejki wejść do środka. Już jest dużo ludzi, ale idziemy całkiem na przód i mamy dobre miejsce. Najpierw jest jutrznia, później uroczyście, procesja zaczyna się Msza. Częściowo po łacinie, częściowo po francusku. Organista nieźle daje!


Później już możemy zaczynać zwiedzanie, od nawy północnej, gdzie są kaplice Starego Testamentu. Katedrą rzeczywiście zupełnie inaczej się prezentuje po renowacji, jak kamień jest jasny, a nie szary, obrazy i freski pełne kolorów, a przez witraże widać światło. Jest też akcent polski, kaplica matki Boskie częstochowskiej. Wg opisu powinna tam być figura MB, ale nie było. Może jeszcze dowiozą.











Weszliśmy jeszcze do domu Viktora Hugo ze świetnym pokojem w stylu orientalnym i też sypialnia, w której umarł.










Po południu ruszyliśmy na koncert Sigur Ros. Publika była bardzo dziwna, mieszana. Ale koncert świetny, klimatyczny z muzyką nie z tego świata. No i cała orkiestra była, z przodu dyrygent, Jonsi trochę z tyłu, z gitarą elektryczną i smyczkiem.




Po koncercie ruszyliśmy jeszcze pod wieżę Eiffla, a później już w stronę Luwru i domu.








