Nikko

Nikko

Nikko jest znane z tego, że jest to niewielki miasteczko z dużą ilością świątyń, które można w spokoju zwiedzać. Część opinii w internecie była przeciwna: jest tylu turystów, że aż ciężko w ogóle wejść w atmosferę miejsca. Ale ruszyliśmy rano i zastaliśmy wielki spokój. Niewielu turystów, bardzo przyjemnie było spacerować wśród świątyń i drzew. Tak naprawdę są to cztery kompleksy świątynne, wszystkie tworzą jakby osobną dzielnicę, tyle tego jest.

0:00
/0:06

Zwiedziliśmy dwa miejsca, idziemy do trzeciej świątyni i nagle widać, że obudzili się turyści. Już ciężej przejść, zrobić zdjęcie, ogólnie grupy turystyczne to największa plaga takich miejsc, mają zupełnie inną dynamikę niż indywidualni turyści. Ale i tak było pięknie! Tylko siły już nie wystarczyło na ostatnią świątynię, za dużo tego wszystkiego.

Podjechaliśmy dalej nad jezioro Chuzenji bardzo krętymi drogami do restauracji gdzie serwowali takie tradycyjne japońskie zestawy. Bardzo smaczne a do tego pani właścicielka bardzo uprzejma; spytała się skąd jesteśmy i nauczyliśmy ją mówić „dziękuję”.

Dalej pojechaliśmy w góry na punkt widokowy zobaczyć jezioro i wulkan z innej perspektywy, i nagle na drogę wyszły nam małpy! 

0:00
/0:29

Było tam tak przyjemnie, że jeszcze zrobiliśmy spacer brzegiem jeziora do dawnej willi ambasadora Włoch. Genialne miejsce! Można zwiedzać, napić się soku, posiedzieć na werandzie z widokiem na jezioro. Obok są jeszcze inne wille ambasadorów, chyba było to miejsce gdzie wszyscy latem kryli się przed gorącym Tokyo.

No i ważki, wszędzie ich tu pełno, nawet gdzieś w środku miast, nad morzem, wszędzie!

Spróbowaliśmy też w końcu wina z wasabi. Być może ma trochę nutkę chrzanu, może nie, ale ogólnie dobre.