Fuji - Kyoto

Fuji - Kyoto

Spakowaliśmy się i zaczęliśmy dzień od zwiedzania położonej obok nas świątyni shinto. Idzie się do niej aleją wśród ogromnych, starych drzew i ich żywicznego zapachu. Akurat w głównej świątyni było jakieś nabożeństwo, mogliśmy się przyjrzeć. Ludzie modlą się w taki sposób: wypowiadają modlitwę, później rzucają monety (ofiarę) na specjalne kraty, dwa ukłony i dwa razy klaśnięcie w dłonie. Z tej świątyni wychodzi też jeden ze szlaków na Fuji.

Bardzo rozbawił mnie znak toalety:

Ach, no i jeszcze jedna ciekawostka: tu nigdzie, dosłownie nigdzie nie ma koszy na śmieci. Też w tej toalecie było napisane (jak wszędzie indziej) „zabierz swoje śmieci ze sobą do domu“ (chyba weźmiemy je do Niemiec).

Jak tylko wróciliśmy z powrotem do auta zaczęło padać i tak w deszczu ruszyliśmy w stronę Kyoto.

Po półtorej godziny pogoda się poprawiła i robimy małą przerwę przy zajeździe na autostradzie. To też coś zupełnie innego: na skrzyżowaniach stoją ludzie, którzy kierują ruchem, w zajeździe można kupić nawet pakowaną rybę, a po tankowaniu, przy wyjeździe facet kłania się nam w pas. No ale koszy na śmieci znowu nie było.

Dojechaliśmy do Kyoto dosyć późno, bo deszcze i korki przed miastem. Wszyscy padli, a ja wykorzystałam moment i poszłam najpierw do drogerii, a później do supermarketu w końcu w spokoju pooglądać co tam mają (bo wiadomo jak się z dziećmi robi zakupy…).

Ciekawostka: w sklepach są maszyny, do których wkłada się parasol. Parasol trafia do worka i takim sposobem w sklepie jest sucho.

Upolowałam kilka ciekawych rzeczy: kwaśno-słone śliwki (ponoć bardzo zdrowe), czarny czosnek - znakomity! (u nas też go można kupić ale za straszne pieniądze), coś jakby galaretki obtaczane w herbacie matcha i coś, co mam nadzieję jest czymś z jajka, albo ostatecznie tofu. Ale to się jutro przy śniadaniu okaże. Na koniec takie polskie sushi, chyba że śledzia 😀

Na tych zakupach to tak na 100% byłam tylko Löwenbräu, bo w tych puszkach to też rożne rzeczy sprzedają.

Wyszłam z supermarketu i już przestało padać. Mam nadzieję, że jutro już tylko kropić będzie. Ale jest bardzo przyjemnie, nawet po deszczu 28 stopni.