Bussana Vecchia i Taggia
Rano zaczęliśmy od zwiedzania miasteczka Bussana. Po trzęsieniu ziemi w 1887 roku miasto zostało opuszczone przez mieszkańców, a w latach 60-tych zamieszkali tam artyści, hipisi i koty. Miasteczko niewielkie, ale ciekawe. Koty waleczne.










Dalej był piknik na plaży i dolce far niente. Dzieci się wybawiły, my pogadaliśmy, słońce świeciło.


Później było miasteczko Taggia, gdzie chcieliśmy kupić oliwę, ale po drodze najpierw był klasztor dominikański. Włosi zupełnie sobie nic z tego nie robią, że ktoś nie mówi po włosku. Nie pierwszy raz mi sie zdarza, że proszę mówię, że tylko trochę, a oni nawijają dalej 😀 Tak też było z tą przewodniczką: ulotkę dała po angielsku i wszystko objaśniała dodatkowo po włosku.
Jak już dojechaliśmy do miasteczka, to okazało się, że jest jakieś zupełnie niesamowite, z wąskimi uliczkami, tunelami i zielono-złotymi kościołami. Ale w końcu dotarliśmy i do oliwy, misja spełniona.




















